MOJA METAMORFOZA!

Długo się zastanawiałam czy Wam to pokazać… ale przełamałam się i oto jest moja własna metamorfoza! Zmiany, które możecie zaobserwować na zdjęciach nie pojawiły się w ciągu kilku miesięcy.
Zajęło mi to kilka lat, bo do zmiany stylu życia potrzeba czasu, cierpliwości, a przede wszystkim pokory…

 

 

dsc03069

Wakacje 2012 🙂

W tym okresie (2008-2012):

Trening?
Wtedy już byłam instruktorką fitness. Sporo trenowałam, były to głównie zajęcia fitness, które prowadziłam, a do tego dochodziło jeszcze bieganie. Pracowałam już również jako instruktor na siłowni, a tam w ramach własnego treningu robiłam głównie nogi i brzuch…
Jakoś tak zapominałam, że mam plecy i ramiona..

Dieta?
Tak wiedziałam co to znaczy zdrowe odżywianie i powoli zaczynałam coś zmieniać w swoim menu. Były to drobne zmiany, które wprowadzałam stopniowo. Na przykład polubiłam brokuły, buraki i szpinak ogólnie zaczęłam jeść więcej warzyw.
Już wtedy zjadałam dziennie pięć posiłków, ale niestety głównie węglowodanowych tak jak uczyli mnie w szkole (piramida IŻŻ te sprawy). Ograniczyłam również nałogowe zjadanie żelek i czekolady.
W weekend jak każdy normalny student lubiłam wypić winko z koleżankami, piwo w upalne dni, a czasem nawet drinka z bardzo słodkim napojem 🙂

img_4098

Wakacje 2014

W tym okresie 2012-2014:

Trening?
Głównie obwodowy, wszystkie partie na jednym treningu i mały ciężar. Przypomniałam sobie, że oprócz brzucha trzeba trenować plecy, ramiona, bicepsy i tricepsy. Po każdym treningu kręciłam ok 40-50 minut cardio. W tym okresie trenowałam również crossfit i bieganie.

Dieta?
Czytałam na jej temat coraz więcej i więcej, a to co wyczytałam zaczęłam sprawdzać sama na sobie. Uczyłam się komponować posiłki. Tak, żeby każdy zawierał białko, tłuszcze i węglowodany. Umierałam z dumy bo potrafiłam tydzień, a czasem nawet dłużej wytrzymać bez słodyczy. Zaczęłam unikać białego pieczywa, makaronu i przetworzonej żywności. Alkohol? Jakoś przestał mi smakować i szkoda mi było psuć w weekend to nad czym tak ciężko pracowałam przez cały tydzień.

img_4441

Czerwiec 2016, kilka godzin przed zawodami (British Finals w Birmingham)

Na tym zdjęciu mam bardzo niski poziom tkanki tłuszczowej, co było związane z zawodami. Byłam mocno wysuszona, ale już kilka godzin po  wyglądałam normalnie.

W tym okresie 2014-2016:

Trening?
Siłownia, siłownia i jeszcze raz siłownia! W końcu zaczęłam robić trening siłowy, podzielony na poszczególne partie mięśniowe. Podnosiłam większe ciężary i bardzo mi się to spodobało. Po treningu siłowym już nie tylko cardio, ale również interwały.

Dieta?
Tu już wszystko trzymane raczej na 100%. Obraziłam się na słodycze, bo przecież cukier taki niezdrowy. Nie myślałam już tylko o sylwetce, ale również o swoim zdrowiu. Tony przeczytanych książek i artykuły zrobiły mi w głowie prawdziwe pranie mózgu. Zrezygnowałam z nabiału i glutenu. Żadnego alkoholu i zero przetworzonej żywności. Dzięki temu skończyły się problemy z  bólem brzucha, wzdęciami, łamliwymi paznokciami i wypadającymi włosami. Czasem zdarza mi się jakieś odstępstwo od ,,diety”, ale potrafię już to robić świadomie i bez późniejszych  wyrzutów sumienia.

 

Jak sami widzicie można wszystko, można przejść metamorfozę i nie mówię tu tylko o sylwetce, ale głównie o świadomości. Mi zrozumienie tego jak wielki wpływ na nasz organizm ma dieta i trening zajęło kilka dobrych lat. Wciąż dużo się uczę, dużo czytam, eksperymentuję i zmieniam. Dzięki temu dziś wiem, że mogę dosłownie wszystko! Z pulchnej dziewczyny, miłośniczki żelek, czekolady i wina mogę zostać się zawodniczką fitness-finalistką mistrzostw Anglii, cieszącą się zdrowiem i dobrą kondycją.

Wiara w swoje możliwości czyni cuda!

img_4125-1

Jak by ktoś pytał, to właśnie w takiej wersji lubię siebie najbardziej bez zbędnej puchatości i mocnego wysuszenia. Wysportowana i z uśmiechem na twarzy!

Pozdrawim NatFit!

 

Comments (9)

  1. Ja również walczę. Słodkie to mój nałóg ale staram się go wyeliminować.Zdrowo teraz jem ale niestety nie owocuje to dobrze wzdęcia i brak miesiączki a mimo, że jem naprawdę zdrowo. Nati gratuluje wytrwałości i silnej woli. Wszystko jest do zdobycia jak widać i nie zamierzam się poddać pomimo przeszkód zdrowotnych :) Sukcesów jak najwięcej dla Ciebie. Pozdrawiam ciepło!
  2. ja jestem w stanie zrezygnować ze wszystkiego - słodycze, owoce, jestem na LC - więc właściwie wszystkie produkty węglowodanowe (a tak kocham ziemniaki!), fast foody - to wszystko mogłoby dla mnie nie istnieć. znajomi w pracy częstują częstują czekoladą, ciastem, idą na kebab, a ja wyciągam słoik z kremem z warzyw z udkiem z kurczaka i jestem happy. pozostaje weekend i - niestety - alkohol. cieszę się, ze wspomniałaś o tym w swojej notce, bo mam wrażenie, jakby ta kwestia w ogóle w świecie fitnessu nie istniała - a przecież żyjemy w Polsce, mamy po dwadzieścia parę lat i nasz tydzień też składa się z pięciu dni pracy i dwóch dni weekendów. i w ten weekend niestety ciężko czasem jest sobie odmówić - no właśnie, winka z przyjaciółką, kielicha na urodzinach kumpla, latem zimnego piwa, drinka do filmu i kolacji z chłopakiem. po zrzuceniu 10 kg i osiągnięciu w miarę fajnej sylwetki, walczę z ostatnimi 2-3 kg oponki na brzuchu. od paru miesięcy nic, nawet robiłam badania tarczycy, ale wszystko w normie. doszłam do wniosku, może to faktycznie ten alkohol?! eksperymentalnie rzuciłam go całkiem do końca roku (zobaczymy rezultaty), ale odmawianie sobie wszystkich przyjemności już do reszty jest mega frustrujące. pozdrawiam Cię Nat, gratuluję wytrwałości - wyglądasz bosko! Taki brzuch to moje marzenie:(
    1. Również mam takie wrażenie, że temat alkoholu jest zupełnie pomijany, a to właśnie często on jest sprawcą tych nadprogramowych kilogramów. Jestem ciekawa i to bardzo Twojego eksperymentu, daj mi koniecznie znać jak Ci poszło i jakie są efekty. Tak jak piszesz, nie można zrezygnować ze wszystkiego, musimy cieszyć się życiem i korzystać z jego dobroci :) Oczywiście wszystko z głową, czasem robię sobie oszukany posiłek, a czasem wypiję lampkę wina dla smaku lub towarzystwa i jeszcze świat mi się nie zawalił :P owszem nabieram wtedy więcej wody, ale po kilku dniach wszystko schodzi i znów wyglądam normalnie :) trzymam kciuki za Ciebie i życzę powodzenia, buźka :*
  3. Wow, gratuluję wytrwałości ale i nadgorliwości w temacie ;) Miło ze podzieliłas się swoją metamorfoza, nie ma się czego wstydzić wręcz jest to powód do dumy! Jak widać impossible się nothing, inspirujesz bardzo!! ;) Ja od roku monitoruje swoje wartości tłuszcz/mięśnie i racji bardzo małych postępów troche brakuje mi wytrwałości i wiary ze osiągnę swoje cele. Podejrzewam ze to może być efekt złych odzywek... Napisz proszę jaka suplementacja się wspomagasz, może również tym mnie zainspirujesz ;)
    1. Dziękuję za miłe słowa, troszkę się stresowałam przed publikacją pierwszej fotki, ale nikt nie jest idealny, a ja osiągnęłam swój cel bardzo ciężką pracą i wytrwałością, bo że tak powiem genetyki idealnej nie mam :P Wiara w siebie to klucz do sukcesu, tak samo jak pozytywne myślenie to podstawa :* Jeśli chodzi o suplementy to żadnych spalaczy nie brałam! Suplementację stosuję głównie w celu uzupełnienia niedoborów, są to przede wszystkim witaminy i minerały (np. wit C, D3+k2, B Complex, Omega3, magnez, ashwaganda) plus przed treningiem kreatyna i BCAA. To jest podstawa mojej suplementacji, wszystko zamawiam na stronie www.trec.pl Pozdrawiam :)
  4. A ja jestem załamana i mam dość, tyle razy walczyłam i zawsze kończyło się zaprzestaniem wszystkiego. Było już -5kg a teraz wróciło, wiem że popełniam błędy...staram się naprawiać to, ale marne skutki, chyba potrzebuję Anioła Stróża który poprowadzi mnie ku wymarzonej sylwetce, sama nie daję juz rady ? myślałam, że wiem dużo...chyba jednak wciąż za mało...jak Ty to robisz ze masz tyle motywacji w sobie? Napisz proszę jakie książki polecasz przeczytać? Pozdrawiam serdecznie...wyglądasz rewelacyjnie ?
  5. Tak czytam, czytam i cieszę się że nie jestem sama. Mój przypadek wyglada tak, że już dobre parę lat jem ogólnie zdrowo. Pije tylko wodę, zero fast foodów ( bo na szczęście nie lubię ). Głównie jem warzywa, czasem kasze i białko, węgle to raczej owoce. Czasem zdarza się, że zjem coś słodkiego albo zrobię sobie moje ukochane kanapki ;-) jesli chodzi o sport to wiosna i lato codziennie rower i rolki, a do tego 2 razy w tyg fitness. Największym problemem jest jednak alkohol, głównie czerwone wino, a latem wiadomo zimne piwko. Podjęłam decyzje ze rzucam alko całkowicie na 3 miechy na początek do tego robię znów badania na tarczyce bo raz wyszły zle i muszę wykluczyć niedoczynnos. I powiem Wam szczerze, ze mam tego dość ! Nie mogę zgubić nawet 1 kg a chciałabym tak 7-8 kg. Szlag mnie trafia jak widzę znajome, które na moje nieszczęście wszystkie sa bardzo chude jedząc wszystko co chcą ! Trochę się ze mnie już śmieją ze oficjalnie jem sałatki a potajemnie lecę po Maca. Chce mi się płakać i nie mam siły do tego ... najchętniej zjadłabym teraz pączka i wypiła butelkę czerwonego wina :-(

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *