Długo się zastanawiałam czy Wam to pokazać… ale przełamałam się i oto jest moja własna metamorfoza! Zmiany, które możecie zaobserwować na zdjęciach nie pojawiły się w ciągu kilku miesięcy.
Zajęło mi to kilka lat, bo do zmiany stylu życia potrzeba czasu, cierpliwości, a przede wszystkim pokory…
Wakacje 2012 🙂
W tym okresie (2008-2012):
Trening?
Wtedy już byłam instruktorką fitness. Sporo trenowałam, były to głównie zajęcia fitness, które prowadziłam, a do tego dochodziło jeszcze bieganie. Pracowałam już również jako instruktor na siłowni, a tam w ramach własnego treningu robiłam głównie nogi i brzuch…
Jakoś tak zapominałam, że mam plecy i ramiona..
Dieta?
Tak wiedziałam co to znaczy zdrowe odżywianie i powoli zaczynałam coś zmieniać w swoim menu. Były to drobne zmiany, które wprowadzałam stopniowo. Na przykład polubiłam brokuły, buraki i szpinak ogólnie zaczęłam jeść więcej warzyw.
Już wtedy zjadałam dziennie pięć posiłków, ale niestety głównie węglowodanowych tak jak uczyli mnie w szkole (piramida IŻŻ te sprawy). Ograniczyłam również nałogowe zjadanie żelek i czekolady.
W weekend jak każdy normalny student lubiłam wypić winko z koleżankami, piwo w upalne dni, a czasem nawet drinka z bardzo słodkim napojem 🙂
Wakacje 2014
W tym okresie 2012-2014:
Trening?
Głównie obwodowy, wszystkie partie na jednym treningu i mały ciężar. Przypomniałam sobie, że oprócz brzucha trzeba trenować plecy, ramiona, bicepsy i tricepsy. Po każdym treningu kręciłam ok 40-50 minut cardio. W tym okresie trenowałam również crossfit i bieganie.
Dieta?
Czytałam na jej temat coraz więcej i więcej, a to co wyczytałam zaczęłam sprawdzać sama na sobie. Uczyłam się komponować posiłki. Tak, żeby każdy zawierał białko, tłuszcze i węglowodany. Umierałam z dumy bo potrafiłam tydzień, a czasem nawet dłużej wytrzymać bez słodyczy. Zaczęłam unikać białego pieczywa, makaronu i przetworzonej żywności. Alkohol? Jakoś przestał mi smakować i szkoda mi było psuć w weekend to nad czym tak ciężko pracowałam przez cały tydzień.
Czerwiec 2016, kilka godzin przed zawodami (British Finals w Birmingham)
Na tym zdjęciu mam bardzo niski poziom tkanki tłuszczowej, co było związane z zawodami. Byłam mocno wysuszona, ale już kilka godzin po wyglądałam normalnie.
W tym okresie 2014-2016:
Trening?
Siłownia, siłownia i jeszcze raz siłownia! W końcu zaczęłam robić trening siłowy, podzielony na poszczególne partie mięśniowe. Podnosiłam większe ciężary i bardzo mi się to spodobało. Po treningu siłowym już nie tylko cardio, ale również interwały.
Dieta?
Tu już wszystko trzymane raczej na 100%. Obraziłam się na słodycze, bo przecież cukier taki niezdrowy. Nie myślałam już tylko o sylwetce, ale również o swoim zdrowiu. Tony przeczytanych książek i artykuły zrobiły mi w głowie prawdziwe pranie mózgu. Zrezygnowałam z nabiału i glutenu. Żadnego alkoholu i zero przetworzonej żywności. Dzięki temu skończyły się problemy z bólem brzucha, wzdęciami, łamliwymi paznokciami i wypadającymi włosami. Czasem zdarza mi się jakieś odstępstwo od ,,diety”, ale potrafię już to robić świadomie i bez późniejszych wyrzutów sumienia.
Jak sami widzicie można wszystko, można przejść metamorfozę i nie mówię tu tylko o sylwetce, ale głównie o świadomości. Mi zrozumienie tego jak wielki wpływ na nasz organizm ma dieta i trening zajęło kilka dobrych lat. Wciąż dużo się uczę, dużo czytam, eksperymentuję i zmieniam. Dzięki temu dziś wiem, że mogę dosłownie wszystko! Z pulchnej dziewczyny, miłośniczki żelek, czekolady i wina mogę zostać się zawodniczką fitness-finalistką mistrzostw Anglii, cieszącą się zdrowiem i dobrą kondycją.
Wiara w swoje możliwości czyni cuda!
Jak by ktoś pytał, to właśnie w takiej wersji lubię siebie najbardziej bez zbędnej puchatości i mocnego wysuszenia. Wysportowana i z uśmiechem na twarzy!
Pozdrawim NatFit!
Comments (9)